wtorek, 20 września 2016

Charakter - Ego van Orti

Ogólnie: Jeżeli mogłabym go określić jednym słowem, byłoby to wierny. Oj tak, ten koń jest niesamowicie lojalny i oczekuje tego od ludzi, którym ufa. Nienawidzi zostawać pozostawiony, nie lubi być w nowych miejscach (o ile ktoś z załogi nie jest z nim), i przechodzi naprawdę ogromne katusze, gdy wyślemy go czasem na tygodniowe czy dwutygodniowe treningi gdzie indziej i nie będziemy tam z nim.
Nigdy nie widziałam go, żeby odstawiał jakieś dzikie cyrki. Nie gryzie, nie kopie ani nie stara się zabić swojego jeźdźca bo taki ma kaprys. Ale umówmy się, zbyt ufny dla wszystkich też nie jest. Dlatego jeżeli nie jest się na jego liście ulubionych, lepiej pilnować się by nie zrobić czegoś głupiego.

Wobec załogi: Koń kieruje się jasnymi dla wszystkich zasadami. "Jeżeli nie znam cię zbyt dobrze, uważaj. Lepiej nie ufać, niż zaufać za bardzo". I to w sumie definiuje całe jego podejście do ludzi. O ile zna jakiegoś jeźdźca od kilku lat i trenuje z nim też dość sporo, to naprawdę jest koniem idealnym. Taki słodki misio, który nie zdaje sobie sprawy z własnej wagi, a potężny jest i może potężnie zmiażdżyć przy takim niewinnym przytulaniu... Pozwala ze sobą zrobić co tylko się komuś żywnie podoba. Uwielbia od swoich ludzkich ulubieńców dostawać smakołyki i być nagradzany drapaniem i pieszczotami.
Trochę gorzej mają osoby nowe w naszej załodze. Niby widzi ich codziennie, niby spędza z nimi trochę czasu, ale jeszcze nie zaskarbili sobie jego zaufania, więc koń jest bardzo oporny w kontaktach z nimi. Udaje nieprzystępnego i pewnie jeszcze trochę będzie badał, czy na pewno może się zbliżyć do danej osoby.

Wobec obcych: Nieznosi obcych. Jeżeli jakiś nieznany mu człowiek podchodzi do boksu i próbuje go pogłaskać, on uznaje to za największe wyzwanie. Zaczyna się denerwować, próbuje przegonić samą swoją postawą człowieka. Jeżeli to nie poskutkuje - będzie gryzł. Nie mogą go dotykać osoby obce, tym bardziej siodłać czy wsiadać na niego. Najpierw trzeba sobie wyrobić u niego zaufanie. Dlatego na jego boksie wieszamy tabliczki, że nie wolno go głaskać, dokarmiać i inne takie. Oczywiście zdarzają się przypadki, które mają to głęboko i daleko. A później słyszymy skargi, że koń nastraszył, ugryzł lub próbował kopnąć. Więc jeżeli widzisz Ego po raz pierwszy, pamiętaj. On ciebie też widzi po raz pierwszy.

Wobec koni ze stajni: Nie należy on do koni otwartych, chcących dominować czy bawić się z innymi kopytnymi. To bardzo spokojny dzieciak, który lubi mieć przy sobie inne konie, ale bez przesadnego okazywania sobie czułości. On chce w świętym spokoju postać sobie w boksie czy na pastwisku, bez ciągłego zaczepiania. Nie lubi, gdy jakiś kopytny natrętnie zawraca mu dupę, więc w zamian mu ją może skopać, jeżeli już naprawdę będzie miał dość. Zdarza się to rzadko, ale jak już się stanie, cóż, Ego umie wykorzystać swoją siłę. Dlatego lepiej nie ryzykować i umieszczać go z leniuchami. Bo sam też nie lubi być.

Wobec obcych koni: W sumie nie ma tu zbyt wielu rzeczy do opowiadania. Orti nawet nie stara się nawiązać kontaktu z obcymi końmi. Ma swoich stajennych przyjaciół i naprawdę woli nie wchodzić w drogę innym koniom. Jeżeli już naprawdę musi się z nimi widzieć np. na zawodach, ma je głęboko i daleko. I próbuje robić wszystko, żeby i one miały głęboko i daleko jego, bo nie w głowie mu zaprzyjaźnianie się z innymi. Ani tym bardziej podpadnięcie komuś. Trzyma się swego stada i to mu wystarcza.

W czasie karmienia: Orti kocha jeść. Nie żartuję. To prawdziwy żarłok, chociaż powinnam go bardziej nazwać odkurzaczem, to najbardziej oddaje jego styl bycia. Nie ważne ile już zdążył zjeść, rzuci się na kolejne porcje, dopóki i tych nie zabraknie. Nie ma umiaru i trzeba mu bardzo pilnować diety. Stąd pojawiła się nowa kolekcja tabliczek "nie dokarmiać, koń na diecie". I z każdą większą wycieczką ludzi staramy się pilnować, by ktoś nie pomyślał o podrzuceniu mu smakołyku. Nie dość, że zostanie pogryzionym to nasz koń nigdy nie wyleczy się z nałogu. A już idzie ciężko. Gdy tylko widzi jedzenie, rzuca się jak głupi na boks. Przez to trzeba go było podkleić piankami, żeby sobie krzywdy nie zrobił. Choć czasem próbuje jeść pianki, gdy za długo ma czekać...

W boksie: Boks to jest jego królestwo i każdy kto tam wchodzi, musi się z tym liczyć. Chociaż wejść i tak nie każdy może. Tylko najbardziej zaufani i uwielbiani mają to prawo i przy okazji przywilej pod tytułem "nie zostanę skopany, za samo dotknięcie małym palcem u nogi jego ściółki". Jeżeli jednak ma go siodłać ktoś, kto nie jest aż tak lubianym ludziem, musi konia brać na kantar, o ile złapie jego głowę, a następnie wyprowadzić i dopiero po wyprowadzeniu siodłać. Zaufane osoby mogą za to nawet w tym boksie spać i oglądać z Ego seriale. Ego naprawdę je lubi!

W trakcie czyszczenia: Ego to koń, który wcale nie musiałby dbać o swój wygląd, bo po co. Niestety źli właściciele chcą dla niego dobrze i nie rozumieją jego prawdziwych potrzeb. Zapewne tak sobie myśli za każdym razem, gdy widzi swój sprzęt do czyszczenia na horyzoncie. O ile samo szczotkowanie nie jest jakąś tragedią, o ile się go przywiąże, tak czyszczenie kopyt bywa bardzo niebezpieczne. Nie ważne jak miły może być dla ciebie Orti, kopyt nienawidzi podawać. Trzeba go wyprowadzać z boksu do ich czyszczenia bo w boksie niebezpiecznie. I przede wszystkim trzeba z nim walczyć o te kopyta. Pracujemy nad tym ale idzie nam wyjątkowo opornie. Kiedy w końcu już poda nogę, po ciężkiej batalii i starciu sił koń vs. człowiek, potrafi je po dwóch sekundach znów postawić na ziemi, więc trzeba się bardzo spieszyć. Nienawidzi też pryszniców. Jeju, jaka to na nich bestia. Gdy tylko zauważa jak się sprawy mają, potrafi wydębować, bo tak, bo on nie chce. Gdy tylko poczuje na swoich nogach wodę, od razu kładzie uszy, tupie, rzuca się i wydziwia. Będzie skakał na boki, byle tylko ten strumień o nie dopadł. Z gąbką i wiaderkiem nawet nie ma co próbować, to zbyt bliski kontakt, gdy między tobą i Orti'm jest jedynie woda.

U kowala/weterynarza: Jak już mówiłam, Ego nienawidzi gdy ktoś przywiązuje zbyt dużą uwagę do jego ciała. Samo czyszczenie kopyt może skończyć się źle, wyobrażacie sobie co ten koń robi gdy przychodzi pora na kowala albo lekarza? Chyba dostatecznie dobrze sytuację odda fakt, że najczęściej musi dostawać środki uspokajające, żeby cokolwiek dało się z nim zrobić, inaczej będzie walczyć o wolność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz